środa, 3 czerwca 2009

Sprawiedliwośc w WSO

Drodzy: koleżanki i koledzy uczniowie;
Szanowni nauczyciele, być może czytający te słowa.
Jestem przekonany, że nie przychodzi Wam z wielką ochotą czytanie długich wypowiedzi pisemnych i może się zdarzyć tak, że niewielu z Was zechce zadać sobie trud i ukończyć lekturę tej notki. Będzie ona jednak inna niż większość tych, które się tutaj pojawiają. Jesteście bowiem przyzwyczajeni do tego, że nasz klasowy blog pełni funkcję opisującą bieżące wydarzenia, dotyczące naszej klasy i szkoły. Dzisiejsza notka będzie dokończeniem myśli zawartej w poprzedniej. Będzie dopełnieniem tematu jaki rozpoczęła Agnieszka, czyli "Sprawiedliwości w szkole", jednak dopełnieniem ze strony, której Agnieszka nie zawarła.
O konieczności zreformowania Wewnątrzszkolnego Systemu Oceniania mówię od dawna. Wielokrotnie przedstawiałem swoje stanowisko we wszelkiego rodzaju ankietach, które dotyczyły tego problemu. Nasz klasowy przedstawiciel w RSU także starał się wykazać problemy i doprowadzić do zmian, co jednak było blokowane przez opiekuna samorządu, twierdzącego, że nie ma takiej możliwości.
Pisząc te słowa, zdaję sobie oczywiście sprawę, że każdy system jest opatrzony jakimiś wadami, ale celem nas wszystkich jest doprowadzenie do tego, aby je wyplenić. W naszym szkolnym WSO taką wadą jest tzw. "tabelka ocen", którą stosuje się do "wyliczenia" oceny końcoworocznej z dwóch ocen semestralnych. Słowo "wyliczenia" celowo ująłem w cudzysłowie, gdyż o żadnej takiej czynności mowy być nie może. Przyjżyjmy się więc bliżej temu jak działa nasza "magiczna tabelka".
Tabela jest w tym przypadku pozbawioną jakiegokolwiek czynnika ludzkiego wykładnią oceny końcoworocznej. Zasady, określające jej zastosowanie, są proste - brak logiki i brak możliwości kierowania się zwyczajnym zdrowym rozsądkiem. Tabela w jasny sposób preferuje "kombinowanie" i doprowadza do tego, że uczniowi nie opłaca się opanowywać pewnej części materiału, ponieważ nie robi mu to różnicy w przypadku oceny jaką otrzyma w czerwcu. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta. Tabela w sposób wcale niewyszukany preferuje II semestr: Semestr krótszy, przeładowany wyścigiem szczurów oraz trudny dla ucznia także ze względu na warunki atmosferyczne, panujące za oknami. Skoro ocena wystawiana w czerwcu nazywana jest "oceną na koniec roku szkolnego" to dlaczego jeden z semestrów (krótszy!) jest traktowany z wyższą wagą?
Przyjrzyjmy się, drodzy koledzy, następującej sytuacji. Uczeń A przez cały rok szkolny był solidnie przygotowany i aktywny na zajęciach z przedmiotu Y. W pierwszym półroczu miał same piątki co pozwoliło mu na uzyskanie średniej ważonej 5,0. W drugim semestrze również szło mu równie dobrze, ale do czasu. Ze względu na wypadek losowy ominął pewną część materiału, której nie potrafił już tak dobrze opanować. Koniec końców ze sprawdzianu z wagą 5 otrzymał ocenę niedostateczną. W tej sytuacji jego średnia ważona za drugą część roku wyniosła 4,56. Zgodnie z przyjętymi w naszej szkole zasadami jest to ocena dobra. I w tej sytuacji do gry wkracza tabelka ocen. Zgodnie z nią uczeń, który w styczniu otrzymał ocenę bardzo dobrą a za drugi semestr dobrą, na świadectwie końcoworocznym ma wpisana ocenę: 4. Mógłbym teraz opisanę wyżej sytuację odwrócić. Wówczas nasz Uczeń A miałby na półrocze średnią 4,56 (dobry) a na koniec roku 5,0 co pozwoliłoby mu na uzyskanie oceny bardzo dobrej na świadectwie. Mógłbym przedstawić to na takim przykładzie, ale to by było za mało. Za mało bowiem system tabelkowy ma znacznie więcej błędów. Udowodnię je na podstawie kolejnego przykładu. Weźmy sytuację z tego samego przedmiotu Y. Uczeń B od września postanowił, że nie będzie się cały rok przemęczał i "wykalkuluje" sobie ocenę na koniec roku. Zgodnie z przyjętą przez siebie zasadą, aż do stycznia, mówiąc trywialnie, olewa sobie naukę. Uzyskuje na koniec pierwszego półrocza średnią ważoną 3,61 i ocenę dobrą. W drugim semestrze nie wyróżnia się na tle Ucznia A, lecz ostatecznie uzyskuje od niego minimalnie wyższą średnią ważoną - 4,61. Zgodnie z WSO jest to już ocena bardzo dobra. I znowu wgląd do tabeli - 4 na I semestr oraz 5 na drugi dają na świadectwo ocenę bardzo dobrą. Tu pojawia się więc moment, gdzie można porównać te dwie osoby.
Uczeń A miał w pierwszym semestrze wyższą średnią ważoną od Ucznia B o 1,39 (przepaść!), zaś w drugim gorszą o zaledwie 0,05, jednak to Uczeń B otrzymał ocenę wyższą na koniec roku. Uczeń A przez 10 miesięcy nauki zawalił tylko jeden sprawdzian, podczas gdy Uczeń B przez 5 miesięcy roku szkolnego olewał sobie wszystko dookoła. Myślę, że ten czysto hipotetyczny przykład zastosowania tabeli w praktyce, pokazuje jak bardzo jest ona niesprawiedliwa.
Oczywiście natychmiast mogą ten przykład obalić nauczyciele, twierdząc, że istnieje przecież jeszcze ktoś taki jak osoba ludzka, która tę ocenę wystawia. Zgadzam się. Zgadzam się tym bardziej, że samo WSO mówi, że średnia ważona jest jedynie pomocną w wystawianiu oceny przez nauczyciela. Nigdzie nie jest w Wewnątrzszkolnym Systemie Oceniania napisane, że nauczyciel musi się twardo stosować do reguły z granicą 4,6 lub tabelą ocen. Niestety, drodzy nauczyciele, nie stosujecie tego w praktyce. Często nie idziecie uczniowi na rękę, twierdząc, że nie możecie postąpić inaczej, gdyż tak Wam każe kroczyć WSO. To fałsz! Oczywiście nie wsadzam w tym momencie do jednego wora całego Grona Pedagogicznego, jednakże spora jego część w taki właśnie błędny sposób interpretuje zapisy SO. Przez moje, dobiegające już końca, 5 lat nauki w Nowodworku, mogę przyznać, że wielokrotnie nauczyciele nie stawali po stronie sprawiedliwości, ale po stronie chłodnej matematyki, która zresztą moim zdaniem godzi w honor królowej nauk. Tabela ocen doprowadza bowiem do komicznej sytuacji w której nie ma zbytniej różnicy dla ucznia, który chce mieć 5 na koniec roku z danego przedmiotu, czy na półrocze otrzyma średnią 3,61, czy 5,0. Doprowadza to do tego, że można między tymi dwiema liczbami postawić znak równości, pomimo że każdy szanujący się matematyk (i nie tylko on), napisałby pod czymś takim "SPRZECZNOŚĆ".Czy nie można zastąpić tabeli innym sposobem wyliczającym ocenę na świadectwo? Czy choćby średnia arytmetyczna średniej ważonej z obu semestrów nie byłaby rozwiązaniem bardziej sprawiedliwym i przyjaznym uczniom? Na to pytanie odpowiedzmy sobie sami.
Mam świadomość niewyczerpania tematu, jaki przed sobą postawiłem. Wiem, że liczba argumentów jakie mogłem wykorzystać jeszcze się nie zużyła, ale nie chcę nikogo zamęczać jeszcze dłuższą lekturą. Wierzę, że w jasny sposób udowodniłem wielką
niesprawiedliwość jaką jest kwestia oceny końcoworocznej w stosunku do ocen semestralnych. Czas aby sprawiedliwość zatryumfowała. Także (przede wszystkim) w szkole, czyli tu gdzie nasze uczymy się jakimi być ludzmi i obywatelami.

"Życie nie jest usłane różami i trzeba być przygotowanym na wszystko". Prawda. Ale to, że życie jest trudne nie oznacza, że każdą niesprawiedliwość mamy sobie w taki sposób tłumaczyć. Z praktyką niesprawiedliwości trzeba walczyć, bo można z nią wygrać i sprawić, że nasz byt będzie bardziej godny. Tym ważniejsze jest to w kontekście obchodzonej jutro rocznicy 20 lecia wyborów czerwcowych, które doprowadziły do odzyskania suwerenności przez Polskę. Gdyby nie zjednoczenie Polaków w trudnej dla naszego Narodu chwili, dzisiaj nadal żylibyśmy w terrorze strachu a podstawowe dla nas produkty pozostawałyby w sferze marzeń. Większość zbuntowała się jednak przeciwko niesprawiedliwym rządom mniejszości i doprowadziła do tego, że zbrodniczy system upadł.
Adam B.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

tak, średnia ważona jest nie sprawiedliwa. są przedmioty z których czuję się pokrzywdzona, ale kłócic sie nie ma sensu bo nauczyciel Ci powie ze tak musi byc, bo tak jest zapisane w WSO !

porażka ! ...

Anonimowy pisze...

hm XD

irytujące jest jak usłyszysz z ust nauczyciele "oh tutaj będzie zabawna sytuacja 4,59" bodajże tak to szło i na końcu i tak ta osoba dostała 4.
sam fakt wypowiedzenia tego z ironią już wkurza xD

Anonimowy pisze...

TAK zgadzam się z Adamen.
Jednak ciekawi mnie fakt dlaczego dopiero teraz, pod koniec roku wszyscy nagle mówią o sprawiedliwości?
Przez cała pierwszą klasę nikt nawet o tym nie wspomniał.
Dopiero teraz pod koniec drugiej klasy kiedy prawie wszystkie oceny wystawione...

Anonimowy pisze...

uczeń który prawde mówiąc nie przemęczał się nauką otrzymuje średnią ważoną 2.6 i dostanie 3 na koniec a uczeń, który sie przykładał do sprawdzienów ze średnią 3,58 też dostanie 3 ;/

i nie ma w ogóle o czym rozmawiać z nauczycielami o wyższej ocenie w sytuacji 3.58 bo w odpowiedzi można usłyszeć "tak wychodzi ze średniej ważonej... trudno"
trudno heh...

ajć nie ma co... staniemy na głowie i tak się nic nie zmieni, możemy jedynie sugierować nauczycielą, że średnia ważona ma być im pomocnicza przy wystawianiu ocen ale nie musi byc decydująca...

no i możemy jeszcze wspólczuć uczniom, którzy będą męczyć sie z wagami i tabelką przez 3 lata ;/
my mamy jeszcze tylko rok horrou ;P

Anonimowy pisze...

Średnia ważona jest O.K., jeśli nie decyduje sztywno o wszystkim. Dodać do niej należy czynnik ludzki.
Dodajmy, drodzy nauczyciele, dodajmy. Lepiej za dużo niż za mało, bo możemy komuś nawet życie przez to popsuć.

[Owned za timing, odpowiedź z ponad miesięcznym spóźnieniem ;-P ]

--
karolek

Anonimowy pisze...

Dzieki za ciekawy blog